poniedziałek, 7 marca 2016

The 100 Song Challenge 5

Day 29: A Michael Jackson song.
Gdy byłam dziesięcioletnim pyrtkiem miałam fazę na twórczość Michaela Jacksona i dosłownie chłonęłam jego utwory, nieustannie go słuchając. Wybrałam Leave Me Alone, bo to był mój pierwszy krasz z jego kawałków. Jeszcze zastanawiałam się nad Dirty Dianą, bo obecnie właśnie ta piosenka jest moją ulubioną, ale ostatecznie pokierowałam się sentymentem. I powiem szczerze, że pierwszy raz widzę teledysk do Leave Me Alone. Nie wiem, dlaczego nigdy wcześniej go nie widziałam. 
Day 30: One of the oldest songs that you like.
Ciężko mi powiedzieć, jaka jest najstarsza. Prawdopodobnie będzie to utwór Moment Musicaux skomponowany przez Schuberta (żył na przełomie XVIII a XIX wieku, więc można to uznać). Nie ukrywam, że znam tę melodię przez granie w Piano Titles (shame on me!), ale gdybym tylko potrafiła naprawdę grać na fortepianie, to jestem pewna, że to byłoby słychać nieustannie. Nie ukrywam, że zawsze chciałam potrafić brzdękolić na tym instrumencie (ale chyba bardziej na wiolonczeli/kontrabasie, bądź gitarze), ale moje beztalencie mnie zdyskwalifikowało. A może to pani od muzyki? Zawsze powtarzała, że nie umiem czysto śpiewać. No, ale koniec z moimi traumami z dzieciństwa… reasumując, uwielbiam strunowe instrumenty. 
Day 31: If you were to have a party for your birthday, this song has to be played. 
O borze wszechlistny, urodzin nie organizuję odkąd skończyłam… z dziesięć lat? No, ale powiedzmy, że tym razem robię z tej okazji imprezę i… nie wiem, moi znajomi albo dla mnie poświęciliby się w ten wyjątkowy dzień i słuchaliby tego, co ja puszczę bez protestów, albo każdy by mógł zaproponować swój kawałek (to bardziej realna wersja), albo słuchalibyśmy piosenek strasznie wiochowych z dzieciństwa, bądź z którymi wiążemy wspólne wspomnienia. O, dobry pomysł z tym ostatnim, więc zaproponuję jedną, ale bez komentarza, bo myślę, że ta piosenka mówi sama przez siebie. Nic nie piszę, bo i tak tytuł w piosence jest, a wykonawczynie wszyscy znają. 
Day 32: A song in the current charts you like the most. 
Nie orientuje się w teraźniejszych, ale swojego czasu było bardzo słynne Addicted To You. Avincii kompletnie zmiótł mnie tą piosenką. Nie wiem kogo to wokal, ale jest mocny i przypomną mi trochę Adele. Poza tym teledysk jest śliczny, piękne ujęcia i historia lesbijskiego Bonnie i Clyde’a jest świetna. Co prawda, ten motyw był używany pierdyliard razy, ale widząc po raz kolejny odgrzewanego kotleta w takim stylu, muszę przyznać, że jest on smaczny. 
Day 33: A really short song. 
Zawsze, kiedy słucham Chinese Jam mam przed oczami wizję, jak członkowie zespołu brzdąkają sobie tę piosnkę na backstage’u, przygotowując się do występu. Kiedy kończę jej słuchać, nie mogę się powstrzymać, aby jeszcze raz jej nie odtworzyć. Często nabieram wrażenia, że jest niedokończona, ale szczerze powiedziawszy tak szybko mi mija, że nawet zbytnio na filozofie mi się nie zbiera. Ach, ten Sonic Youth… 
Day 34: A song performed by an actor/actress. 
Jaki miałam z tym problem... W sumie, znalazła się tu tylko dzięki jednemu z czytelników (wiem, że wiesz, że to o Tobie), który polecił mi jej najnowszy album. Miley Cyrus oglądałam w LOL, Ostatniej Piosence, a w dawnych, zapomnianych czasach na Disney Channell, więc stąd ta kategoria. Wybrałam Karen Don't Be Sad, ponieważ wokal mnie tam zgniótł swoją delikatnością i choć ciężko mi wybrać swój ulubiony kawałek z całego krążka, to myślę, że ta piosenka zasługuję, aby się tu znaleźć. 
Day 35: A song from a classic rock band. 
Od razu wiedziałam, że musi to być Sonic Youth (suprajs, wiem, nie spodziewaliście się). Muszę posłużyć się po raz kolejnym moim ulubionym krążkiem, czyli Confusion is Sex. (She’s in A) Bad Mood jest świetną piosenką rozpoczynającą ten album i zdecydowanym TOP 10 mojej listy z ich ulubionymi utworami. Myślę, że prędzej, czy później się pojawią się pod tym hasztagiem (stej tjund).
POPRZEDNIE          NASTĘPNE

1 komentarz:

  1. *bezgłośny pisk* JEJEJEJEJEJEJE LOVELOVELOVELOVE!!!!!!!1111
    Ach, zalewam się łzami szczęścia i radości, poza tym trochę odczuwam na sobie splendor chwały, bo song z poleconej przeze mnie płyty znalazł się na Twoim zestawieniu. Och Karen... Bardzo interesujący wybór. Głos Miley jest tutaj bardzo roztrzęsiony, jakby za chwilę miał się rozpaść się na kawałki. Mnie ciężko byłoby wybrać ulubioną piosenkę z tej płyty - czasami mam fazy, w których lubię którąś najbardziej, ale potem przypominam sobie o innej i to tak skacze. Obecnie krąży za mną "Space Boots" (świetny tekst, chyba najlepszy w całych Dead Pets).
    Poza tym to łał, Dwa Soniki w jednym zestawieniu - tutaj się chyba powtórzę (whatevs, mój komć już dawno stracił sens), ale oni zasługują na tak częste umieszczanie. Z krótkich piosenek polecam również "High School Poem" od The Knife (i cały ten zespół też, tak bajdełej).
    Avicii ma rzeczywiście dobre klubowe piosenki - i nawet nie przejadają się tak szybko.
    Pozderka i czekam na kolejne zestawienie - so close.
    Gnom.

    OdpowiedzUsuń

tofaszysze bló