poniedziałek, 29 lutego 2016

The 100 Song Challenge 4

Day 22: A song that is over 7 minutes long.
Niesamowite, że zastanawiałem się tak długo nad tym, skoro Sonic Youth ma pełno piosenek, które trwają ponad 7 minut. Z całej ich twórczości wybrałem Message The History. Zawsze kiedy jej słucham mam ciarki i nawet zamykam okno sądząc, że ono jest ich przyczyną. Piosenka ta wprowadza mnie w dość dziwny oraz nie do końca wytłumaczalny stan, podczas którego nie mogę się skupić na niczym i przez prawie 10 minut jestem w amoku, coraz bardziej rozkoszując się tą piosenką z każdym kolejnym odsłuchaniem. Chciałbym wierzyć, że nie tylko ja tak mam… a nawet jeśli, kurde, nie chcę tego zmieniać, bo to coś pięknego! 

Day 23: A song with no lyrics. 
Słucham dość wielu kompozytorów (zazwyczaj tworzących muzykę filmową), gdzie nie ma słów i niekończąca mi się lista tworzy, przez co mam problem z wybraniem jednej propozycji. Choć ciężko nie patrzyć na ten kawałek pod pryzmatem jakiegoś soundtracku, to wybrałem She, ponieważ jest jedną z moich ulubionych w dorobku Digital21 + Stefan Olsdal. Wiem, że prawdopodobnie moje uwielbienie zawdzięczam kwartetowi smyczkowemu (zaraz po obecności Stefana, oczywiście!). Ten projekt tworzy coś fajnego i jednocześnie nowego, a przynajmniej dla mnie, i moim skrytym marzeniem jest móc zobaczyć ich na żywo. 
Day 24: A good 70's song. 
Hey You wybrałem, ponieważ przypomina mi o jednej z wielu podróży autem z moim rodzicielem, podczas której słuchamy muzyki dyskutując o niej (i choć nasze gusta chwilami różnią się diametralnie, to te rozmowy są bardzo przyjemne). Pewnego styczniowego popołudnia w odtwarzaczu znalazła się wybrana przez mojego rodziciela płyta z utworami Pink Floyda (niestety składanka jego ulubionych nad czym bardzo ubolewam, bo chciałbym mieć to na oryginalnej płycie) i ta piosenka niesamowicie przypadła mi do gustu. A ponieważ mój towarzysz nie potrafił mi zdradzić tytułu, gdyż jej nie pamiętał, po powrocie do domu nastąpiło śledztwo, podczas którego zweryfikowałem ją. I choćby dla tej opowieści powinna się tu znaleźć. 
Day 25: A song you would ask a DJ to play at a party. 
Na pewno jakaś piosenka Prodigy. Nawet nie zależałoby mi specjalnie jaki tytuł, bo do każdego dobrze bawiłbym się. Jednak gdyby DJ miał wszystkie, to najprawdopodobniej poprosiłbym  o Break&Enter
Day 26: A good 60's song. 
Od razu wiedziałem, że jakiś kawałek The Kinks musi się w tej kategorii znaleźć. Wybrałam You Really Got Me, chociaż myślałem jeszcze nad Sunny Afternoon. Dlaczego akurat ona? Jest chwytliwa, bardzo mi się podoba i chyba więcej jej nie trzeba, aby się tu znalazła. A tak baj de łej, to mój dziadek miał taką fryzurę, kiedy był kawalerem. Zawsze się nawet śmiałem, kiedy oglądałem jego zdjęcia z tamtego okresu, że z pewnością jest zaginionym członkiem Beatlesów, ale teraz uświadomiłem sobie, że najprawdopodobniej to właśnie z tego zespołu uciekł. 
Day 27: A song with a number in it. 
Miss Moneypenny – to by było tyle w temacie. Moje pierwsze skojarzenie było z Hang On To Your IQ też Placebo, ale ostatecznie wolę Miss. Jest prosta, ale wyjątkowo wkręciły mnie te numery, które są bardzo zaraźliwe (po tej piosence cały czas śpiewam tylko oł ejt najn ejt dabyl oł seven). 
Day 28: A really old song. (roughly what year?) 
Może nie jest taka bardzo stara, ale Czerwone Jabłuszko śpiewane przez Alinę Janowską z Zakazanych Piosenek przyszło mi pierwsze na myśl. Film uwielbiam, tekst utworu znam cały na pamięć. Nie jestem pewien, co do dokładnego roku, ale na pewno czasy okupacyjne (w tej wersji tekstowej, obwiusli).
POPRZEDNIE          NASTĘPNE

2 komentarze:

  1. Ale ciekawy dobór piosenek... to tak na wstępie.
    Ogólnie przepraszam, że zbierałem się tak długo z komciem - mój laptop dostał nagłego atak angstowania i nie mogłem go ogarnąć przez kilka dobrych dni - teraz jest już na kompterowym valium.

    Mnie z "piosenek z numerem" przychodzi na myśl głównie "9 Crimes" od Damiena Rice'a. Staram się przypomnieć jakiś inny tytuł, ale od razu skupiam się właśnie na tej piosence. #strange.

    Ach, Sonic Youth, faktycznie mają całkiem sporo takich rozbudowanych piosenek - ja lubię bardzo Teenege Riot, bardzo uspokajająca gitara na początku, która później świetnie się rozkręca.

    No i Placebo - chyba jeszcze Ci się nie zdarzyło pominąć ten zespół w swoich tygodniowych zestawieniach, co oczywiście jest zrozumiałe - mają masę świetnych kawałków.

    Natomiast imprezowy kawałek, który razem z moimi znajomymi uwielbiamy i przy którym zawsze włącza się u nas taki party mood, to zdecydowanie "Pass This On" od The Knife. Od biedy można jednak poszaleć przy Die Antwoord.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci bardzo… to też tak na wstępie. c:
      Spokojnie, można u mnie komentować nawet po 300 postach, jeśli się tylko tego chce.

      No właśnie Placebo i Sonic Youth to zespoły, które nie mogą opuścić mnie na krok w tych zestawieniach, bo jeśli cały czas ich muzyka wpływa na moje życie, to ciężko nie brać tego pod uwagę, skoro to taki mój muzyczny pamiętnik… jakkolwiek pokracznie to brzmi.
      Naprawdę się staram też inne piosenki tu wplatać, ale kiedy czuję, że oni muszą być, to się uprę i koniec. Ale myślę, że to dobrze, bo moją koncepcją było pisanie wszystkiego szczerze. Hm, może zdarzy się tydzień, kiedy się nic ich nie pojawi…?

      Die Antwoord również bardzo często u mnie gości, jednak w porównaniu do Prodigy niestety przegrywa, zostając na tym pechowym 2gim miejscu.

      Usuń

tofaszysze bló