poniedziałek, 8 lutego 2016

The 100 Song Challenge 1

Day 01: A song you know all the lyrics to. 
Dałam The Crawl, ponieważ to świetny kawałek na rozpoczęcie tego wyzwania, ale równie dobrze mogłabym wstawić na to miejsce którykolwiek utwór Placebo. Jednak wiem, że gdybym usłyszała fragment tej piosenki nawet i o 3 w nocy, będąc w fazie snu REM, to z pewnością wstałabym na równe nogi i dośpiewała resztę. 

Day 02: A song from the first album you ever bought. (what was the album?) 
Pierwsze albumy trafiające w moje ręce były zazwyczaj prezentem. Natomiast pierwszą płytę, jaką sobie sprawiłam za własne pieniądze, to Sleeping With Ghosts (ta speszial ediszjon z coverami). Dziwnym (nawet bardzo!) trafem znowu Placebo, ale fanostwo nie wybiera. Dlatego piosenka o tym samym tytule, co krążek. 
Day 03: A song that reminds you of a night out (when was it and where?). 
Sonic Youth przypomina mi o sylwestrze spędzonym ze świetną muzyką i jeszcze lepszymi ludźmi. Nie ma nic piękniejszego, niż powitanie nowego roku do Kool Thing
Day 04: A song you can remember your parents listening to. 
Jest ich wiele, ale kiedy zobaczyłam te pytanie od razu na myśl przyszło mi wspomnienie z dzieciństwa, gdzie to mój rodziciel odpoczywał, słuchając November Rain. Dopiero mając kilkanaście lat, kiedy zaczęłam się taką muzyką interesować, dowiedziałam się, że to utwór Guns N’ Roses. W dalszym ciągu wywołuje miłe motylki w brzuchu. 
Day 05: A song a friend likes but you don't. 
Spytałam się specjalnie, żeby nie było, że sama sobie mówię, a te słowa nie mają pokrycia w rzeczywistości. Mój przyjaciel oczywiście wiedział co mi się najbardziej nie spodoba. Akcent pierwszy raz mi się o uszy obił i tak pozostanie, bo Przez Twe Oczy Zielone nie mam raczej żadnego powodu, aby ich słuchać, ponieważ… no jakby to powiedzieć delikatnie, jest to disco polo. I to w zupełności wystarczy, ale na swoją obronę powiem, że starałam się ją przesłuchać całą, jednak w sekundzie, w której pojawił się ten keyboard, nie potrafiłam jej znieść i wyłączyłam w pierony. Przyjaciele znają mnie za dobrze. 
Day 06: A novelty song. 
Ostatnio przesłuchałam nowy album Sii, który miał premierę 29 stycznia. Szczerze mówiąc, bardzo przypomina mi poprzedni i to mi w nim przeszkadza, bo oczekiwałam czegoś nowego. Ale jedna piosenka, która jest na samym końcu, spodobała mi się najbardziej. Mowa o Space Between – wydaje mi się czymś innym i widać po niej, że nie jest odbiciem poprzedniego krążka. 
Day 07: One of your favourite song. 
Bardzo mi przykro, ale znowu będzie Placebo, a tak dokładniej to Post Blue. Od tego utworu wszystko się zaczęło i dlatego zostanie numerem jeden. Mija już czwarty rok odkąd ją pierwszy raz usłyszałam i moje emocje względem niej nie zmalały (to raczej nigdy się nie zmieni).
POPRZEDNIE          NASTĘPNE

4 komentarze:

  1. Oho, Placebo! Bardzo ich lubię, mają swój, jedyny taki (heh) styl. Proteż mła to chyba moja ulubiona.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak! Proteż mła na gigach jest zniewalające, natomiast na płycie bardziej wolę Protect Me From What I Want. Co do całej twórczości miałam problem z wybraniem tej JEDNEJ ulubionej, ale że Post Blue było pierwsze, to można uznać ją za najulubieńszą (tu w grę wchodzi raczej sentyment).

      Również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Pewnie wywołam teraz szokh swoją oryginalnością, ale moją ulubiona piosenką od Placebo jest *werble* "Running Up That Hill". Brian ma tam taki najlepszy głos.
    Pozdrawiam,
    Gnom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, RUTH jest świetnym utworem (zresztą, bardzo BARDZO mało jest plackowych kawałków, które mogłyby w moich oczach być odrobinę gorsze). Najlepszy głos? Akurat ta piosenka dzisiaj znalazła się w moim odtwarzaczu i doskonale wiem, co masz na myśli. Jednak przede wszystkim, podoba mi się ten mroczny (a nawet mhhroczny) i taki brudny klimat, którego w wykonaniu Kate Bush nie ma(wcale nie uważam, że to źle, w ogóle z reguły staram się nie porównywać oryginałów z coverami).

      Również pozdrawiam!

      Usuń

tofaszysze bló